niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 3

Obudziłam się rano w świetnym nastroju.Zaraz,zaraz ja w dobrym nastroju?! Przecież po śmierci rodziców nie miewałam "dobrych nastrojów".Ale dzisiaj było inaczej.Może dlatego,że poznałam w szkole przyjaciółkę i wreszcie mam z kim pogadać,a może dlatego,że mam dzisiaj występ na tańcach i pierwszy raz tańczę solówkę?W końcu podniosłam się z łóżka.Wyjrzałam przez okno.Na dworze była całkiem niezła (czytaj: znośna) pogoda.Termometr za szybą wskazywał 10 stopni.No cóż to i tak ciepło,jak na wrzesień w Kanadzie.Przejrzałam się w lustre.No tak...Jak zwykle moje włosy "imitowały" gniazdo...Czemu zawsze jak wstaje to mam na głowie taką szopę?! Zazdroszczę osobom o prostych włosach.Dobra dosyć narzekania na włosy,trzeba się jakoś ubrać.Spojrzałam na szafę i komodę.Przed śmiercią rodziców naprawdę intersowałam się modą.Przeglądałam  kolorowe magazyny i zawsze kupowałam najmodneiejsze ubrania.Mimo,że moi rodzice nie mieli zbyt dużo piniędzy,to zawsze dostawałam coś od dziadków i babć.Jednak ubrania,które nosiłam teraz mieściły się w 2 szufladach komody.Otworzyłam szafę.Dawno tam nie zaglądałam.Zaczęłam przeglądać sukienki,kolorowe rurki i spódnice.Skoro dzisiaj mam dobry humor,a dotego obiecałam cioci,że zacznę normalnie żyć,to może coś stąd wybiorę?Zdecydowałam się na sięgającą do kolan sukienkę w kwiatki.Kiedy ją założyłam okazało się,że jest na mnie trochę za duża, gdyż po śmierci rodziców...No cóż...Można powiedzieć,że moje posiłkie zaczęłam "odrobinę" ograniczać.Nie to,że byłam na jakiejś diecie,tylko jakoś nic nie mogłam przełknąć.Zdecydowałam,że przewiążę sukienkę pasiem.Zrobiłam lekki makijaż i splotłam włosy w warkocz.Właśnie zaczęłam pakować książki do torby,kiedy z bocznej kieszeni wylaciała jakaś mała kartka.Była na niej krótka wiadomość napisana pochyłym,ozdobnym pismem: "Gdybyś jednak miała ochotę się ze mną skontaktować-Damon",a pod spodem znajdował się adres i numer telefonuJakim cudem on zdołał ją tam włożyć?!Przecież nie podszedł do mnie,aż tak blisko.Już miałam ją wyrzucić,kiedy coś mnie powstrzymało.Albo była to ciekawość tego,co Damon ode mnie chce,albo poprostu doszłam do wniosku,ze jeśli będzie mnie dalej nachodził,to dam policji jego namiary.Schowałam kartkę do szuflady w biurku i zeszłam na dół.Zjadłam śniadanie,założyłam trampki i skórzaną kurtkę,po czym wyszłam z domu.Droga do szkoły prowadziła przez długą aleję dookoła której rosły wysokie lipy i naprawdę stare dęby.Kiedy skręciłoby się w prawo doszłoby się do parku,w którym niegdyś uwielbiałam przebywać.Mogłam tam w spokoju poczytać książkę i przemyśleć niektóre sprawy.Kiedyś często spotykałam się tam z koleżankami.Jeździłyśmy na rolkach,albo poprostu rozmawiałyśmy na najróżniejsze tematy.Tam też poznałam Damona...Czemu o nim myślę?!Przecież to niezrównoważony psychicznie świr!Z zamyślneń wyrwał mnie fakt,że właśnie doszłam do szkoły.Okazało się,że jest już po dzwonku.Szybko udałam się do klasy na lekcję matematyki.Nienawidzę tego przedmiotu.Te wszystkie liczby i równania są poprostu beznadziejne.Nigdy nie byłam w tym przedmiocie szczególnie mocna.Nie rozumiem osób lubiących matematykę.Kiedy weszłam do klasy nauczycielka obdarzyła mnie tym swoim srogim spojrzeniem mówiącym: "Będziesz miała kłopty". Miała ona ok.45 lat,opaloną skórę i lekką nadwagę.Jej rude włosy sięgały do ramion i były lekko przetłuszczone.Oczy pomalowała zielonym cieniem do powiek,a na usta nałożyła czerwoną szminkę.No cóż...Można powiedzieć,że nie wyglądała zbyt "okazale".
-Znowu spóźniona-powiedziała,a wzrok wszystkich uczniów skierował się na moją osobę.Spuściłam głowę i usiadłam na miejscu.
-Dzisiaj nauczymy się jak...-zaczęła nauczycielka.Nie mówiła tego miłym tonem.Raczej kojarzył mi się on z głosem kata skazującego ludzi na śmierć.Wspominałam już,jak nienawidzę matematyki?Zaczęłam wpatrywać się przed siebie.Sala nie była urządzona jakoś specjalnie oryginalnie.Miała żółte ściany,drewnianą (chociaż to drewno przypominało mi jakąś tanią okleinę) posadzkę.Były tu duże okna i kilka usuchających paproci na parapecie.Nikomu się nie chciało o nie dbać.Jedna z nich była w naprawdę beznadziejnym stanie.Jej liście były całkiem suche.Pewnie nikt jej nie podlewał od bardzo długiego czasu.Zrobiło mi się jej szkoda i poczułam złość w stosunku do osoby za to odpowiedzialnej.Wtem paprotka zrobiła się...Zielona?! Kiedy tylko o tym pomyślałam jej liście zmieniły kolor ze spłowiałego brązu w zielony.Zrobiło mi się niedobrze.Odruchowo rozejrzałam się po sali,aby zobaczyć,czy ktoś jeszcze zauważył to zajście.Na szczęcie wszyscy byli zbyt zajęci jakże "fascynującym" wykładem naszej matematyczki.A co jeśli ten cały Damon miał rację? Jeśli naprawdę jest we mnie jakiś gen czarownicy? Podniosłam rękę do góry.
-Tak,Julie?- spytała nauczycielka,jakby licząc,że znam odpowiedź na jej pytanie,które wcześniej zadała grupie.
-Czy...czy mogę iść do toalety?-zapytałam niepewnie.
Na twarzy kobiety pojawił się grymas.
-No dobrze,ale wracaj szybko-odpowiedziała zdenerwowana.
-Dziękuję-wybełkotałam i szybko wybiegłam w klasy.
W łazience opłukałam twarz i ręce zimną wodą.Ja,czarownicą?Przecież ja nawet nie mogę sobie tego wyobrazić.Może jeszcze dadzą mi miotłę i każą polecieć do Hogwartu...Takie rzeczy dzieją się tylko w książkach! W tym momencie trzwi łazienki odworzyły się i w progu stanęła zatroskana Vanessa.
-Wszystko w porządku? Widziałam,że kiedy wychodziłaś,to byłaś strasznie blada.Przyszłam sprawdzić,czy dobrze się czujesz.-powiedziała
Nie!Nic do jasnej cholery nie jest w porządku! Umiem sprawiać,że rośliny zmieniają kolory siłą umysłu! Głupia paprotka! Mam nadzieję,że nie mam jakiś innych ukrytch zdolności,bo chyba bym zwariowała.
-Tak,wszystko dobrze,poprostu źle się poczułam-skłamałam
-Ale już ci lepiej ?-spytała
-Tak-odpowiedziałam i starałam się uśmiechnąć,ale zamiast tego wyszedł mi jakiś dziwny grymas.
-Wracajmy już do klasy-dodałam
Udałam się z Vanessą na lekcje.Ten dzień strasznie mi się dłużył.W końcu odetchnęłam z ulgą,kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka kończącego zajęcia.Szybko udałam się do domu.Wiedziałam,że dzisiaj mam ważny występ na tańcach i nie mogę sobie wcześniejszym wydarzeniem zaprzątać głowy.Szybko zjadłam obiad i ubrałam się w czarne legginsy i t-shirt -standardowy strój na tańce.Niestety wujka i cioci nie było w domu i nie mogli pojawić się na moim występie.Prowadzili oni razem firmę i często musieli zostawać na nadgodzinach.Nie miałm im tego za złe,gdyż wiedziałam,że bardzo się starają,aby mnie utrzymać.Wyszłam z domu i udałam się na autobus.Na miejscu było bardzo dużo ludzi.Występ miał się odbyć w amfiteatrze.Sam budynek był ogromny pomalowany na szary kolor,a koło niego rosło kilka ozdobnych drzewek iglastych.W środku urządzony był bardzo zabytkowo.Miał marmurowe schody i filary.Było bardzo tłoczno i duszno.Próbując złapać oddech poszłam do garderoby.Było tam bardzo dużo tancerek ubierających się,czeszących i malujących na przeróżne występy.Można było usłyszeć,jak kilka dziewczyn kłóciło się o to,kto założy najładniejszą sukienkę,czy kto pierwszy użyje lakieru do włosów.Przewróciłam teatralnie oczami.Zrobiłam szybko rozgrzewkę i wyjęłam z torby granatową,zwiewną,lekką sukienkę,którą założyłam do czarnych legginsów,które miałam na sobie.Nastopy włożyłam jazzówki a włosy upięłam w kok,przy użyciu wypełniacza.Zrobiłam makijaż: czarno-białe oczy i czerwone usta.Gotowa ustawiłam się w kolejkę ,w której stali inni tancerze czekający na swoją solówkę.Czas dłużył mi się niemiłosoiernie,gdyż strasznie się strsowałam.A co,jeśli się pomylę? Albo jeśli potknę się przy robieniu piruetu? Wreszcie po okropnie długich 15 minutach nadeszła kolej na mnie.Serce podeszło mi do gardła,jednak wyszłam na scenę.Kiedy usłyszałam muzykę http://www.youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg wszystkie zmartwienia poprosu wyparowały.Zaczęłam robić piruety i szpagady,a po skończonej choreografii usłyszałam gromkie brawa.Dostrzegłam kogoś w tłumie: Damona.Uśmiechał się on szeroko i bił mi brawa.Szybko zeszłam ze sceny,chwyciłam swoją torbę i zaczęłam biec ignorując uporczywe gratulacje każdej napotkanej napotkanej osoby.Chciałam z nim porozmawiać.Dowiedzieć się coś więcej.Jednak,kiedy dobiegłam na miejsce jego już tam nie było.Zrezygnowana narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z budynku.Wciągnęłam do płuc świerze powietrze,które pachniało mieszaniną zapachu lasu i spalin.Słońce zaczęło już zachodzić tworząc różową poświatę.Udałam się na autobus.Kiedy wreszcie dotarłam do domu od razu zoriętowałam się,że coś jest nie  tak.Drzwi wejściowe były uchylone,a przecież ciocia zawsze je zamyka.Mi rówież cały czas o tym przypomina.Poczułam gęsią skórkę.Kiedy weszłam do środka przeraziłam się.Wszędzie była krew,a meble były porozrzucane po całym domu.Ramki na zdjęcia były potłuczone i leżały na podłodze.To wszystko ewidentnie wskazywało na ślady walki.Poczułam,że robi mi się niedobrze i wydawało mi się,jakbym w gardle miała kilogram gwoździ.Kiedy weszłam do salonu,cały czas wołając ciocię i wujka zatkało mnie.Na ścianie widniał jakiś dziwny symbol.Najgorsze było to,że został on narysowany krwią!Pod spodem również tą samą czerwoną substancją była napisana krótka informacja : "Mam twoją ciocię i wujka-Markus".Zrobiło mi się słabo.Zobaczyłam mroczki przed oczami i zemdlałam.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie moi drodzy! ;) Oto kolejny rozdział.Szczerze,to najbardziej podoba mi się ze wszystkich do tej pory napisanych.Od teraz każda osoba,która to przeczyta ma zostawić komentarz :) Pozdr.

piątek, 9 sierpnia 2013

Liebster Award

Dzięki za nominację http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/ ;)


1.Jaka postać VD i dlaczego przypadła ci najbardziej- Zdecydowanie Bonnie.Podoba mi się w niej to,że jest bardzo odważna i potrafi poświęcić dla swoich przyjaciół praktycznie wszystko.W każdej sytuacji potrafi sobie sama poradzić i nie woła wszystkich dookoła o pomoc,jak np.Elena.A z chłopaków,to oczywiście Damon ;) Tylko w oststnim sezonie mnie trochę irytował,że tak latał,za Elką...Wolałam go,jak był singlem :P Chociaż ostatnio kibicuję jemu i Bonnie.

2.Jaką cechę cenisz sobie w nauczycielach?- Hm...napewno to,aby nie byli za bardzo surowi,bo naprawdę denerwuje mnie to,jak powiem do mojej koleżanki dosłownie jedno zdanie,a nauczyciel już wpisuje mi uwagę...I jeszcze,żeby potrafili wszystko wytłumaczyć.Ja miałam przez jakiś czas tak beznadziejną babę od bliologii,że wr...Kazała nam otworzyć podręcznik i robić notatki a ona sama zajmowała się czymś innym.Nie można było się odezwać nawet 1 słowem.a potem się dziwiła,że takie słabe oceny ze sprawdzianów...

3.Czemu taki styl pisania, a nie inny (chodzi o osobę itd.)- Ponieważ tak mi najwygodniej ;) Zresztą,jak możecie zauważyć 1 rozdział został napisany w 3 osobie,jednak nie pisało mi się tak zbyt dobrze,więc teraz piszę w 1 osobie ;)

4.Chciałabyś napisać scenariusz do pilota TO? I jakby on wyglądał?- Może i bym chciała,jednak wolę to zostawić Julie Plec :P

5.Jak radzisz sobie z ortografią?- Całkiem nieźle (tak mi się wydaje).Kiedyś nawet brałam udział w konkursie ortograficznym :P

6.Od jakiego czasu zajmujesz się pisaniem?- Od niedawna.Kiedyś poprostu nudziłam się na jakiejś lekcji i zaczęłam coś pisać na kartce.Wyszło całkiem  nieźle,więc założyłam bloga ;)

7.Co myślisz o "plastikach"?- Hm...Trudne pytanie :P Ja w sumie z takim "typowym plastikiem" nigdy nie miałam na szczęście do czynienia.Wiem,że na pewno bym się z taką osobą nie zaprzyjaźniła ;)

8.Uprawiasz jakiś sport?- Tańczę od 4 lat (dlatego pomysł,aby główna bohaterka mojego opowiadania była tancerką) ;P

9.Jaki masz telefon komórkowy?- Sony Xperia U

10.Dom czy mieszkanie?- Wolę dom,niestety ja mieszkam w mieszkaniu :(

11.Masz ask'a?- Mam ;)

12.Najlepsza szablonarnia? - http://szablonownica.blogspot.com/

PYTANIA DO CIEBIE:
1.Chciałabyś kiedyś napisać książkę,jeśli tak,to o czym by była?
2.O której chodzisz spać w wakacje i o której wstajesz?
3.Jakie jest twoje TOP10 ulubionych filmów?
4.Masz rodzeństwo?
5.Jakiej piosenki ostatnio słuchasz?
6.Jaki jest twój ulubiony gatunek muzyki?
7.Czego się najbardziej boisz?
8.Lubisz horrory?
9.Podaj kilka ulubionych książek.
10.Czy jest jakaś "dziwna" (w sensie,że taka,której nie będzie dane być ze sobą,np. Moja koleżanka ostatnio wymyśliła Jeremy i Katherine :P) para,której kibicujesz w TVD?
11.Czy twoi rodzice i znajomi wiedzą,że prowadzisz bloga?
12.Jakie są twoje ulubione perfumy?

Blogi,które nominuję:
http://the-orginals-100-lat.blogspot.com/
http://klaus-caroline-always.blogspot.com/
http://cold-blue-fire.blogspot.com/
http://odrobina-milosci.blogspot.com/
http://the-vampires-love-forever.blogspot.com/
http://tvd-myhistory.blogspot.com/

Pytania te same,co są u góry.

niedziela, 28 lipca 2013

Rodział 2

Podniosłam głowę i zobaczyłam bardzo przystojnego chłopaka.Był ode mnie o conajmniej pół głowy wyższy,a było to całkiem dziwne,bo ja sama miałam 176cm wzrostu i większość chłopaków w szkole było na równi ze mną.Miał ciemne włosy,czarne oczy i kwadratową szczękę .Zaraz,zaraz skądś kojarzę tę twarz...

3 lata wcześniej
Były wakacje i świeciło słońce.Siedziałam cały dzień sama w domu,bo nie miałam co robić.Moja siostra była u babci,a rodzice w pracy.Do tego na domiar złego wszystkie moje koleżanki gdzieś wyjechały .W końcu doszłam do wniosku,że jeśli nigdzie nie wyjdę to chyba zanudzę się na śmierć.Po kilku minutach namysłu,gdzie mogę się udać zdecydowałam,że wyjdę na rolki.Jedździłam bez celu po parku.W pewnym momencie zachaczyłam o kamień i upadłam na plecy.Walnęłam głową o krawężnik.Poczułam,że tracę oddech,próbowałam zacząć wołać o pomoc,ale nie mogłam wykrztusić ani słowa.Nagle podszedł do mnie pewien chłopak.Powiedział,abym podniosła ręce do góry,po chwili zaczęłam znowu oddychać i spojrzałam mu w twarz.Pomyślałam 2 rzeczy: albo jest to jakiś zboczeniec,bo co dorosły facet może chcieć od 13-latki,albo Patch z mojej ulubionej książki Szeptem przyleciał na swoich skrzydełkach,by mnie uratować.A może poprostu jest to życzliwy przechodzień,który pomaga ludziom w potrzebie.Chociaż on mi jakoś nie pasował do tego miasta : ubrany był w czarne jeansy,i czarną skórzaną kórtkę,a zresztą nigdy go tu nie widziałam,a nie ma tu zbyt wielu mieszkańców.W końcu Patch,czy jak mu tam pomógł mi usiąść na ławce.
-Dziękuję-powiedziałam
-Nie ma za co,muszę chronić moją wiedźmę-powiedział i odszedł
Jaką do cholery wiedźmę?!A nieważne,przed chwilą walnęłam się mocno w głowę,może poprostu mi się przesłyszało.Wyjęłam z kieszeni komórkę i zadzwoniłam do rodziców.Wspólnie pojechaliśmy do lekarza.

Teraz
-Zaraz,zaraz ja cię znam,to ty mi pomogłeś kilka lat temu ,ty jesteś tym tajemniczym chłopakiem!!!
-We własnej osobie - powiedział uśmiechając się szeroko
-Jestem Damon-dodał i pocałował wierzch mojej dłoni.Kto w tych czasach tak robi?To było takie...szarmanckie?To słowo kojarzyło mi się raczej ze średniowieczem.
-Skąd znasz moje imię?-spytałam
-No wiesz to takie małe miasteczko,słyszałem,jak rozmawiałaś z koleżanką-odpowiedział
-Taa napewno i całkiem przypadkiem przechodziłeś obok?
-Przypadki się zdarzają,czarownico-uśmiechnął się
Czyli jednak mi się wtedy nie przesłyszało...
-Dobra o co ci chodzi z tą czarownicą,aż tak źle wyglądam?!Wiem,że jestem trochę poczochrana,ale to nie znaczy,że masz mnie od czarownic wyzywać!
-To nie było wyzwisko,tylko prawda.Jesteś czarownicą.Dziwię się,że tego nie wiesz.Pochodzisz z rodu Makersów.to najpotężniejsze czarownice na ziemi.-powiedział
Popatrzyłam na niego przez chwilę,a potem wybuchnęłam śmiechem.
-Koleś ty się powinieneś leczyć.Jak nie przestaniesz mnie nachodzić ,to zadzwonię po policję.
-Dzwoń,jeśli masz ochotę-uśmiechnął się szeroko ukazując śnieżnobiałe zęby,po czym odszedł.Udałam się szybko do domu.Miałam jeszcze dziasiaj trening z tańca i nie mogłam sobie zaprzątać głowy jakimś wariatem,który naoglądał się jakiś filmów o czarownicach.Co prawda bardzo przystojnym,ale nadal wariatem.Gdy tylko przekroczyłam próg domu usłyszałam wołanie wujka:
-Julietto,pozwól tu na chwilę!
Nienawidziłam,jak się tak do mnie zwracał."Julietta" to nazwa samochodu.I tak też mi się to imię kojarzyło.Niechętnie poszłam do kuchni.Wiedziałam już,że czeka mnie przemowa o moim zachowaniu.Ale ja nie miałam ochoty tego słuchać.Nie,kiedy umarli moi rodzice,a ja nie miałam z kim,o tym pogadać.
-Julie,kochanie...-zaczęła ciocia
A wydyś to wreszcie.
-Myślę,że powinniśmy zapisać cię do psychologa,na terapię.-dokończyła
Co?!Wizja mnie siedzącej w kółku i opowidającej o moich problemach obcym ludziom nie wyglądała zbyt obiecującą.
-Myślę,że to najlepszy pomysł-powiedział wujek
-Ale jak to...Przecież...-nie wiedziałam co powiedzieć.
-Kochanie wiem,jak się czujesz.Ty straciłaś matkę,ja straciłam siostrę.Ale to było dwa lata temu!Rodzice nie chciliby,abyś siedziała i się zadręczała.Masz ostatnią szansę,jeśli się nie zmienisz i nie zaczniesz normalnie żyć będziemy zmuszeni wysłać cię do psychologa.Zrozumiałaś?-powiedziała ciocia
-Tak..-odpowiedziałam niepewnie.
Już miałam zamiar iść do swojego pokoju,kiedy ciocia powiedziała
-Jedzenie obiadów też się w to wlicza.
Niechętnie zjadłam spaghetti,po czym przebrałam się,a wujek zawiózł mnie na tańce.

-------------------------------------------------------------------------------------------
 Dziękuję za wszystkie motywujące komentarze.Piszcie mi co powinnam w moim opowiadaniu poprawić,na co zwrócić uwagę.Pozdr. ;)

wtorek, 14 maja 2013

ROZDZIAŁ 1

muzyka:  http://www.youtube.com/watch?v=6qOvNgEsZ9s


Brzęczący odgłos budzika nie przestawał dzwonić.Julie z ociąganiem wstała i usiadła na  dużym łóżku.Minęły już 2 miesiące,odkąd zginęli jej rodzice i młodsza siostra.2 miesiące,odkąd mieszka z ciocią Jenifer i wujkiem Jakiem.2 miesiące,odkąd jej życie zamieniło się w koszmar.Tak,rodzice Julie zginęli w wypadku samochodowym, i to nie w byle jakiej stłuczce.Tylko w pożarze.Kiedy jechali auto zapaliło się i nikt nie potrafił wyjaśnić,w jaki sposób to się stało.Julie poczuła,że po jej policzkach zaczynają spływać pojedyncze łzy.Szybko je otarła i poszła do łazienki.Kiedy przejrzała się w lustrzenie nie zdziwiły ją potargane blond włosy i podkrążone zielone oczy.Wczoraj prawie wogóle nie spała,ponieważ cały czas myślała o tym,w jaki sposób samochód rodziców się zapalił.Coprawda policja mówiła,że to przez awarię silnika,ale Julie w to nie wierzyła.Szybko rozczesała włosy i związała w wysoki kucyk.Pod oczy nałożyła korektor,aby ciocia się nie martwiła,że Julie źle sypia.Założyła ciemne jeansy,trampki i bluzę.W szkole nie znała nikogo,więc nie miała po co dobrze wyglądać.Zbiegła na dół po schodach licząc,że obejdzie się bez rozmowy z ciotką.Jednak się przeliczyła.Kobieta wyszła z kuchni i posłała Julie zmartwione spojrzenie.
-Wychodzisz bez śniadania?-spytała ciocia
-Dzisiaj pierwszy dzień liceum i nie możesz być głodna.-dodała
-Nie jestem głodna-odpowiedziała znacząco nastolatka i wyszła z domu.
Na dworze było dosyć zimno.Wiał lodowaty wiatr,który wbijał się w skórę,jak miliony igieł.Tak to jest,jak się mieszka w Kanadzie.Julie żyła w małym miasteczku,gdzie każdy wiedział o każdym dosłownie wszysko.Nazywało się ono Diaryfall.Julie wsadziała słychawki do uszu i zaczęła słuchać rocka,aby choć trochę się rozgrzać.Cały czas miała wrażenie,że ktoś ją obserwuje.I czym bardziej się oddalała od domu tym bardziej się ono nasilało.W końcu z ulgą dotarła do szkoły.Nie mogła uwierzyć,że cieszy się,że jest w takim miejscu.Szybko weszła do środka i udała się do sali na zajęcia z literatury.Wchodząc do klasy potknęła się o czyiś plecak i wywróciła się.Wszystkie książki wysypały się na podłogę.Julie usłyszała śmiechy innych uczniów.Świetny pierwszy dzień w nowej szkole.Jednak pewna dziewczyna podeszła do niej i zaczęła pomagać jej zbierać książki.
-Jestem Vanessa-powiedziała miło
Dziewczyna miała długie czarne włosy,sięgające prawie do pasa i brązowe oczy.
-A ja Julie-odpowiedziała nastolatka nadal zdziwiona.Dziewczyna nie była przyzwyczajona do uprzejmości innych.Vanessa pomogła jej wstać i odprowadziła ją do ławki.Julie szybko usiadła,gdyż nauczyciel już wchodził do sali.
-Dzień dobry młodzieży-powiedział,ale niezbyt sympatycznie.I tak zaczęła się długa i nużąca lakcja.Znudzona Julie cały czas wyglądała przez okno,jakby licząc,że któryś z przechodniów się nad nią ulituje i zabierze ją z tego miejsca.Jednak nic na to nie wskazywało.Nagle wydawało jej się,że widzi jakąś ciemną postać.Szybko zamknęła oczy,by za kilka sekund znowu je otworzyć.Tajemniczy cień znikł.
-Musiało mi się przewidzieć,zaczynam wariować-pomyślała.
Na kolejnych przerwach Julie rozmawiała z Vanessą.Doszła do wniosku,że wreszcie znalazła sobie przyjaciółkę.Kiedy lekcje się skończyła Julie szybko wyszła ze szkoły.Po raz kolejny wydawało jej się,że ktoś ją obserwuje.Po drodze wstąpiła na pobliski cmentarz.Chciała opowiedzieć rodzicom o pierwszym dniu w liceum.Na grobie zapaliła znicz i zaczęła mówić o Vanessie,szkole itd.Po jakiejś 0,5 godziny wstała i zaczęła kierować się w stronę domu.Nagle usłyszała jakieś kroki.Przyspieszyła i wpadła na jakiegoś chłopaka.
-Witaj Julie-powiedział
---------------------------------------------------------------------
Oto 1 rozdział.Mam nadzieję,że wam się spodoba.Rozdziały postaram się dodawać 1-2 razy w tygodniu.Napiszcie pod spodem co sądzicie o tym,jak pisze.I od razu was przepraszam za to,że ten rozdział jest taki nudny,ale chciałam wam bliżej przedstawić główną bohaterkę. Do zobaczenia ;)