niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 3

Obudziłam się rano w świetnym nastroju.Zaraz,zaraz ja w dobrym nastroju?! Przecież po śmierci rodziców nie miewałam "dobrych nastrojów".Ale dzisiaj było inaczej.Może dlatego,że poznałam w szkole przyjaciółkę i wreszcie mam z kim pogadać,a może dlatego,że mam dzisiaj występ na tańcach i pierwszy raz tańczę solówkę?W końcu podniosłam się z łóżka.Wyjrzałam przez okno.Na dworze była całkiem niezła (czytaj: znośna) pogoda.Termometr za szybą wskazywał 10 stopni.No cóż to i tak ciepło,jak na wrzesień w Kanadzie.Przejrzałam się w lustre.No tak...Jak zwykle moje włosy "imitowały" gniazdo...Czemu zawsze jak wstaje to mam na głowie taką szopę?! Zazdroszczę osobom o prostych włosach.Dobra dosyć narzekania na włosy,trzeba się jakoś ubrać.Spojrzałam na szafę i komodę.Przed śmiercią rodziców naprawdę intersowałam się modą.Przeglądałam  kolorowe magazyny i zawsze kupowałam najmodneiejsze ubrania.Mimo,że moi rodzice nie mieli zbyt dużo piniędzy,to zawsze dostawałam coś od dziadków i babć.Jednak ubrania,które nosiłam teraz mieściły się w 2 szufladach komody.Otworzyłam szafę.Dawno tam nie zaglądałam.Zaczęłam przeglądać sukienki,kolorowe rurki i spódnice.Skoro dzisiaj mam dobry humor,a dotego obiecałam cioci,że zacznę normalnie żyć,to może coś stąd wybiorę?Zdecydowałam się na sięgającą do kolan sukienkę w kwiatki.Kiedy ją założyłam okazało się,że jest na mnie trochę za duża, gdyż po śmierci rodziców...No cóż...Można powiedzieć,że moje posiłkie zaczęłam "odrobinę" ograniczać.Nie to,że byłam na jakiejś diecie,tylko jakoś nic nie mogłam przełknąć.Zdecydowałam,że przewiążę sukienkę pasiem.Zrobiłam lekki makijaż i splotłam włosy w warkocz.Właśnie zaczęłam pakować książki do torby,kiedy z bocznej kieszeni wylaciała jakaś mała kartka.Była na niej krótka wiadomość napisana pochyłym,ozdobnym pismem: "Gdybyś jednak miała ochotę się ze mną skontaktować-Damon",a pod spodem znajdował się adres i numer telefonuJakim cudem on zdołał ją tam włożyć?!Przecież nie podszedł do mnie,aż tak blisko.Już miałam ją wyrzucić,kiedy coś mnie powstrzymało.Albo była to ciekawość tego,co Damon ode mnie chce,albo poprostu doszłam do wniosku,ze jeśli będzie mnie dalej nachodził,to dam policji jego namiary.Schowałam kartkę do szuflady w biurku i zeszłam na dół.Zjadłam śniadanie,założyłam trampki i skórzaną kurtkę,po czym wyszłam z domu.Droga do szkoły prowadziła przez długą aleję dookoła której rosły wysokie lipy i naprawdę stare dęby.Kiedy skręciłoby się w prawo doszłoby się do parku,w którym niegdyś uwielbiałam przebywać.Mogłam tam w spokoju poczytać książkę i przemyśleć niektóre sprawy.Kiedyś często spotykałam się tam z koleżankami.Jeździłyśmy na rolkach,albo poprostu rozmawiałyśmy na najróżniejsze tematy.Tam też poznałam Damona...Czemu o nim myślę?!Przecież to niezrównoważony psychicznie świr!Z zamyślneń wyrwał mnie fakt,że właśnie doszłam do szkoły.Okazało się,że jest już po dzwonku.Szybko udałam się do klasy na lekcję matematyki.Nienawidzę tego przedmiotu.Te wszystkie liczby i równania są poprostu beznadziejne.Nigdy nie byłam w tym przedmiocie szczególnie mocna.Nie rozumiem osób lubiących matematykę.Kiedy weszłam do klasy nauczycielka obdarzyła mnie tym swoim srogim spojrzeniem mówiącym: "Będziesz miała kłopty". Miała ona ok.45 lat,opaloną skórę i lekką nadwagę.Jej rude włosy sięgały do ramion i były lekko przetłuszczone.Oczy pomalowała zielonym cieniem do powiek,a na usta nałożyła czerwoną szminkę.No cóż...Można powiedzieć,że nie wyglądała zbyt "okazale".
-Znowu spóźniona-powiedziała,a wzrok wszystkich uczniów skierował się na moją osobę.Spuściłam głowę i usiadłam na miejscu.
-Dzisiaj nauczymy się jak...-zaczęła nauczycielka.Nie mówiła tego miłym tonem.Raczej kojarzył mi się on z głosem kata skazującego ludzi na śmierć.Wspominałam już,jak nienawidzę matematyki?Zaczęłam wpatrywać się przed siebie.Sala nie była urządzona jakoś specjalnie oryginalnie.Miała żółte ściany,drewnianą (chociaż to drewno przypominało mi jakąś tanią okleinę) posadzkę.Były tu duże okna i kilka usuchających paproci na parapecie.Nikomu się nie chciało o nie dbać.Jedna z nich była w naprawdę beznadziejnym stanie.Jej liście były całkiem suche.Pewnie nikt jej nie podlewał od bardzo długiego czasu.Zrobiło mi się jej szkoda i poczułam złość w stosunku do osoby za to odpowiedzialnej.Wtem paprotka zrobiła się...Zielona?! Kiedy tylko o tym pomyślałam jej liście zmieniły kolor ze spłowiałego brązu w zielony.Zrobiło mi się niedobrze.Odruchowo rozejrzałam się po sali,aby zobaczyć,czy ktoś jeszcze zauważył to zajście.Na szczęcie wszyscy byli zbyt zajęci jakże "fascynującym" wykładem naszej matematyczki.A co jeśli ten cały Damon miał rację? Jeśli naprawdę jest we mnie jakiś gen czarownicy? Podniosłam rękę do góry.
-Tak,Julie?- spytała nauczycielka,jakby licząc,że znam odpowiedź na jej pytanie,które wcześniej zadała grupie.
-Czy...czy mogę iść do toalety?-zapytałam niepewnie.
Na twarzy kobiety pojawił się grymas.
-No dobrze,ale wracaj szybko-odpowiedziała zdenerwowana.
-Dziękuję-wybełkotałam i szybko wybiegłam w klasy.
W łazience opłukałam twarz i ręce zimną wodą.Ja,czarownicą?Przecież ja nawet nie mogę sobie tego wyobrazić.Może jeszcze dadzą mi miotłę i każą polecieć do Hogwartu...Takie rzeczy dzieją się tylko w książkach! W tym momencie trzwi łazienki odworzyły się i w progu stanęła zatroskana Vanessa.
-Wszystko w porządku? Widziałam,że kiedy wychodziłaś,to byłaś strasznie blada.Przyszłam sprawdzić,czy dobrze się czujesz.-powiedziała
Nie!Nic do jasnej cholery nie jest w porządku! Umiem sprawiać,że rośliny zmieniają kolory siłą umysłu! Głupia paprotka! Mam nadzieję,że nie mam jakiś innych ukrytch zdolności,bo chyba bym zwariowała.
-Tak,wszystko dobrze,poprostu źle się poczułam-skłamałam
-Ale już ci lepiej ?-spytała
-Tak-odpowiedziałam i starałam się uśmiechnąć,ale zamiast tego wyszedł mi jakiś dziwny grymas.
-Wracajmy już do klasy-dodałam
Udałam się z Vanessą na lekcje.Ten dzień strasznie mi się dłużył.W końcu odetchnęłam z ulgą,kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka kończącego zajęcia.Szybko udałam się do domu.Wiedziałam,że dzisiaj mam ważny występ na tańcach i nie mogę sobie wcześniejszym wydarzeniem zaprzątać głowy.Szybko zjadłam obiad i ubrałam się w czarne legginsy i t-shirt -standardowy strój na tańce.Niestety wujka i cioci nie było w domu i nie mogli pojawić się na moim występie.Prowadzili oni razem firmę i często musieli zostawać na nadgodzinach.Nie miałm im tego za złe,gdyż wiedziałam,że bardzo się starają,aby mnie utrzymać.Wyszłam z domu i udałam się na autobus.Na miejscu było bardzo dużo ludzi.Występ miał się odbyć w amfiteatrze.Sam budynek był ogromny pomalowany na szary kolor,a koło niego rosło kilka ozdobnych drzewek iglastych.W środku urządzony był bardzo zabytkowo.Miał marmurowe schody i filary.Było bardzo tłoczno i duszno.Próbując złapać oddech poszłam do garderoby.Było tam bardzo dużo tancerek ubierających się,czeszących i malujących na przeróżne występy.Można było usłyszeć,jak kilka dziewczyn kłóciło się o to,kto założy najładniejszą sukienkę,czy kto pierwszy użyje lakieru do włosów.Przewróciłam teatralnie oczami.Zrobiłam szybko rozgrzewkę i wyjęłam z torby granatową,zwiewną,lekką sukienkę,którą założyłam do czarnych legginsów,które miałam na sobie.Nastopy włożyłam jazzówki a włosy upięłam w kok,przy użyciu wypełniacza.Zrobiłam makijaż: czarno-białe oczy i czerwone usta.Gotowa ustawiłam się w kolejkę ,w której stali inni tancerze czekający na swoją solówkę.Czas dłużył mi się niemiłosoiernie,gdyż strasznie się strsowałam.A co,jeśli się pomylę? Albo jeśli potknę się przy robieniu piruetu? Wreszcie po okropnie długich 15 minutach nadeszła kolej na mnie.Serce podeszło mi do gardła,jednak wyszłam na scenę.Kiedy usłyszałam muzykę http://www.youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg wszystkie zmartwienia poprosu wyparowały.Zaczęłam robić piruety i szpagady,a po skończonej choreografii usłyszałam gromkie brawa.Dostrzegłam kogoś w tłumie: Damona.Uśmiechał się on szeroko i bił mi brawa.Szybko zeszłam ze sceny,chwyciłam swoją torbę i zaczęłam biec ignorując uporczywe gratulacje każdej napotkanej napotkanej osoby.Chciałam z nim porozmawiać.Dowiedzieć się coś więcej.Jednak,kiedy dobiegłam na miejsce jego już tam nie było.Zrezygnowana narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z budynku.Wciągnęłam do płuc świerze powietrze,które pachniało mieszaniną zapachu lasu i spalin.Słońce zaczęło już zachodzić tworząc różową poświatę.Udałam się na autobus.Kiedy wreszcie dotarłam do domu od razu zoriętowałam się,że coś jest nie  tak.Drzwi wejściowe były uchylone,a przecież ciocia zawsze je zamyka.Mi rówież cały czas o tym przypomina.Poczułam gęsią skórkę.Kiedy weszłam do środka przeraziłam się.Wszędzie była krew,a meble były porozrzucane po całym domu.Ramki na zdjęcia były potłuczone i leżały na podłodze.To wszystko ewidentnie wskazywało na ślady walki.Poczułam,że robi mi się niedobrze i wydawało mi się,jakbym w gardle miała kilogram gwoździ.Kiedy weszłam do salonu,cały czas wołając ciocię i wujka zatkało mnie.Na ścianie widniał jakiś dziwny symbol.Najgorsze było to,że został on narysowany krwią!Pod spodem również tą samą czerwoną substancją była napisana krótka informacja : "Mam twoją ciocię i wujka-Markus".Zrobiło mi się słabo.Zobaczyłam mroczki przed oczami i zemdlałam.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie moi drodzy! ;) Oto kolejny rozdział.Szczerze,to najbardziej podoba mi się ze wszystkich do tej pory napisanych.Od teraz każda osoba,która to przeczyta ma zostawić komentarz :) Pozdr.

12 komentarzy:

  1. hej.Swiene,bardzo mi sie podoba.Wpadne przeczytac nastepny rozdzial.Zapraszam do mnie. po-prostu-tylko-ja.blogspot.com Czekam na twoj komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam doczekać się tego rozdziału. Świetnie go napisał, postać Julie bardzo mi się spodobała. Czekam na następny rozdział i w wolnych chwilach zapraszam do siebie.

    opowiadanka-opowiadanka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Z uwagi na to ze jest okolo 2 rano a obok mnie lezy niezrownowazona psychicznie kuzynka, ten komentarz bedzie wygladal jak wyglada. Czyli no um. Dzifnie xd Po pierwsze wystep. Praktycznie mialam wszystko przed oczami *,* A potem ta cala sytuacja z Marcusem. Omg. Oby Jenifer i Jackowi nic sie nie stalo. Biedna Julie zostalaby sama ;c Ja rowniez zaliczam rozdzial do jednego z najlepszych. Licze na wiecej takich i pozdrawiam ;3 Chcialam zaprosic jeszcze do mnie na 2 cz. 1 rozdzialu. Licze na twoj komentarz i ewentualna korekte :)
    http://klaus-caroline-always.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :D To ja jestem tą szajbniętą kuzynką naszej Julki i czytałam razem z nią więc komentuje teraz xd Ja także uważam, że rozdział najlepszy. Akcja na tańcach najlepsza. No i jeszcze Marcus... o.o liczę na szczęśliwy powrót ciotki i wuja Jul ;P
    U mnie już IV a oto mały spoiler ;P
    - Mamo? – zapytała marszcząc czoło. Kiedy podeszła bliżej zorientowała się, iż kobieta miała podpuchnięte oczy – płaczesz?
    - Tak cię kocham Popy – pisnęła obejmując ją z całej siły. Osiemnastolatka czuła, że coś ma się zaraz wydarzyć.
    - Ja ciebie też, ale powiedz mi. Czy wszystko dobrze? – dociekała.
    - Nic nie jest dobrze, a ty nie możesz wiedzieć – blondynka łkała jeszcze bardziej.
    - Hej – westchnęła – zdziwiłabyś się poznając moją świadomość na wiele tematów. Jestem twoim dzieckiem, możesz powiedzieć mi wszystko – zachęciła siadając na kolanach rodzicielki.
    - No właśnie w tym problem, że nie jesteś – rzekła poważnie. Szatynka otworzyła buzię ze zdziwienia, jednak nie odeszła, czekała na dalszy ciąg opowieści .
    - Chcę wiedzieć wszystko, od początku, do końca, Penelope – rzuciła szorstko, starając się ukryć zdruzgotanie. Klaus miał rację, jej życie rozpadło się. Zostało tylko wykazać zrozumienie.

    http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemka :D
    Powiem Ci tak cieszę się, że mnie do siebie zaprosiłaś, bo Twój blog mi się podoba. Fajnie piszesz i czytając bardzo się wciągnęłam. Polubiłam postać Julie i jeszcze ta jej pasja związana z tańcem ahh ;P też chciałam kiedyś tańczyć, ale... mi przeszło xD Jedna uwaga po znakach interpunkcyjnych (np. kropkach i przecinkach) dajemy spacje. Niby niewielka różnica, ale wygodniej się wtedy czyta :)
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku chciałbym ci serdecznie dziękuję za miłe słowa na moim blogu :)
    Ale mniejsza o to, skupmy się na teraz na po co tu przyszłam, czyli na opinii na temat twojego bloga. C:
    Pierwsze duże wyrażenie zrobił na mnie szablon, a kiedy zaczęłam przeglądać zakładkę z bohaterami i zobaczyłam Damona to już wiedziałam, że opowiadanie mi się spodoba. :)
    Rozdział był bardzo fajny. Uwielbiam wprost bohaterki, które tańczą. Końcówka była bardzo tajemnicza, mam nadzieje, że uda jej się uratować swoich wujków.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;***
    A jeśli spodobało ci się moje opowiadanie, to zapraszam na kolejny rozdział http://all-is-well-that-ends-well-vittoria.blogspot.com/?m=1
    Do napisania ~Vittoria

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałam zaprosić do mnie II rozdział. Czekam na twoją opinię :)
    http://klaus-caroline-always.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka :)
    Zapraszam do mnie na nn
    http://tvd-myhistory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy rozdzial bo jestem ciekawa co dalek :) przy okzaji u mnie juz V
    http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  10. Serdecznie zapraszam na nn http://all-is-well-that-ends-well-vittoria.blogspot.com/2013/08/rozdzia-xiii.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! :)
    Zapraszam do mnie na nn
    http://tvd-myhistory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej kiedy kolejny rozdział? Zapraszam do mnie po-prostu-tylko-ja.blogspot. com Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń